sobota, 26 października 2013

Rozdział 6

Nieco opóźniony rozdział, ale biurokracja tego kraju mnie po prostu wykończyła ;| Tak, pikanteria się zbliża, choć jeszcze nie dotarła, ale ona zna drogę, więc już niedługo, niedługo ... :D

Jego oczy uważnie badały każdy fragment czytanego tekstu. Nie odrywał wzroku od komputera od kilku godzin, ale był tak zajęty szukaniem, że nie odczuwał zmęczenia. Informacje, które znalazł były zdecydowanie zbyt ważne, aby przejmować się swoim stanem zdrowia. Izaya zupełnie zatracił się w pracy. Właśnie w takim stanie zobaczył go Shizuo, kiedy po raz kolejny wszedł do sypialni, tym razem wciąż mokry od niedawno zakończonej kąpieli. Przychodził do pokoju kilkakrotnie w ciągu ośmiu godzin, ale żadna rzucona przez niego uwaga nie została skwitowana niczym więcej jak niewyraźnym mruknięciem i niechlujnym gestem ręki 'delikatnie' wypraszającym go za drzwi. W jego własnym mieszkaniu. Orihara zdawał się nie dostrzegać swojego otoczenia, zbyt zajęty światem wirtualnym. Ale dla Heiwajimy ta sytuacja miała swoje plusy: miał czas dla siebie i co ważniejsze, nikt mu nie przeszkadzał. Uznawszy, że najwyższa pora zakończyć ten proces, stanął nad Izayą czekając na reakcję bruneta, a kiedy ten po kilku długich minutach wreszcie oderwał swój wzrok od komputera i spojrzał pytająco na blondyna, usłyszał tylko:
- Do spania!
- Co? Ale Shizu-chan, nie ma jeszcze nawet 22! - zdziwiony i obruszony brunet walczył o pole manewru i jednocześnie możliwość zachowania resztek swoich przyzwyczajeń.
- No i co z tego? Wisisz nad tym komputerem od kilku godzin i nie kontaktujesz. Jak chcesz wyzdrowieć nie odpoczywając? Poza tym – dodał widząc zbliżający się protest – ja idę spać, więc Ty też idziesz spać i gówno mnie obchodzą Twoje sprzeciwy – powiedział wyrywając laptopa z rąk Izayi.
Ten mógł się tylko cieszyć, że widząc nie wróżącą nic dobrego minę Heiwajimy, zdążył zapisać efekty swojej pracy. Chociaż i tak, każdy nowy szczegół znalazł wygodne i dobrze widoczne miejsce w jego głowie, to wolał mieć coś w rodzaju kopii zapasowej. Wiedział, że opór nic nie da, ale nie czuł się senny, a raczej pobudzony natłokiem informacji o człowieku, którego szukał. Musiał je dokładnie przeanalizować, więc kiedy Shizuo gasił światło, ten ciągle siedział oparty o poduszki. Dlatego też wsuwając się pod kołdrę blondyn warknął do niego krótkie 'Kładź się!' i nie czekając na odpowiedź zepchnął mniejszego chłopaka do pozycji leżącej, jednocześnie oplatając go w tali i wygodnie układając się do snu. Izaya stwierdził, że zrobił to zapewne, aby powstrzymać go od ucieczki, ale jaki nie byłby cel tego dotyku, brunet czuł się trochę dziwnie. 'Bliski kontakt z bestią i jeszcze oddycham. Świat chyli się ku końcowi' – pomyślał, uśmiechnął się wrednie i pociągając lekko zatkanym nosem, zasnął.

Obudził się wcześnie. Za wcześnie. Nawet jak na niego taka godzina była nietypowa. 4.12. Z reguły wstawał dość wcześnie, ale teraz nie czuł się ani wyspany, ani obudzony w konkretnym celu. Jego organizm dał mu pstryczka w nos i postawił w sytuacji, w której nie zaśnie i jednocześnie nie może pracować. Chyba, że zaryzykuje zrzutem ramienia Shizuo ze swojego ciała, ale nie miał ochoty zaczynać walki. Dodatkowo było mu strasznie gorąco, ze względu na ciepłą kołdrę, ciepłe ciało sąsiada i oczywiście najbardziej nieprzyjemny czynnik – gorączkę. Jakże był 'uradowany' kolejnym dniem współistnienia ze swoim rozgrzanym przyjacielem. Zdecydowanie nie chciał już być chory. Spojrzał pustym wzrokiem na sufit nad swoją głową.
- 'Jeden zaciek, drugi zaciek, trzeci zaciek, czwarty zaciek...'
Nie dane mu było dokończyć cichego liczenia tynkowych ozdób, bo najwyraźniej jego szept wyrwał Heiwajimę ze snu. Ale wbrew przewidywaniom Izayi, spojrzenie które otrzymał, nie było ani wściekłe, ani zirytowane. Bardziej ciekawskie.
- Można wiedzieć co Ty robisz? - zapytał.
- A można wiedzieć po co chcesz wiedzieć? - odpowiedział. Tak, Izaya zdecydowanie nie potrafił odpuścić okazji na zdenerwowanie Heiwajimy - zbyt kuszące by się oprzeć, zbyt ciekawe by uciekać.
- A można wiedzieć, po co pytasz po co chce wiedzieć, skoro wiesz, że mnie tylko wkurzysz? - Pat. Totalny pat. A wydawało się, że Shizuo zawsze jest na przegranej pozycji, jeśli chodzi o walkę werbalną. Głos blondyna nadal był lekko zaciekawiony i spokojny, co skłoniło Izayę, do wewnętrznego poddania.
- Badam stabilność Twojego mieszkania – odpowiedział na pierwsze pytanie - na wypadek gdybym postanowił je wysadzić muszę wiedzieć jakiej wielkości bomby użyć, żeby nie zniszczyć całego budynku.
- Aha. I robisz to w środku nocy, bo?
- Bo liczę się z tym, że w dzień mógłbyś to zobaczyć, co zresztą zrobiłeś, więc wiesz, czego możesz się spodziewać- poczuł, że traci grunt pod nogami, przez nad wyraz spokojne zachowanie Heiwajimy. Był zupełnie odsłonięty, więc konieczny był odwrót. - Wiesz już, co może Cię spotkać, więc nie ma sensu utrzymywać konspiracyjnego nastroju. Wracam do spania.
Odwrócił się do niego plecami i ułożył na prawym boku gotowy do snu. Mimo, iż wiedział, że sen nie nadejdzie, chciał utrzymać pozory osoby w świetnej formie. Zamknął oczy i nasłuchiwał ruchów blondyna. Szybko jednak powrócił do poprzedniej pozycji, świadom, że Shizuo nie zamierza wracać do spania, co prowadziło do kolejnego wniosku – wiedział, że kłamie. Izaya musiał przyznać w duchu, że jego wrodzone łgarstwo było powszechnie znane i w większości wypadków sam by sobie nie uwierzył, ale wszyscy wiedzieli, że każde kłamstwo ma w sobie cząstkę prawdy i głównie dlatego Izaya ciągle żył. Problem tkwił w tym, że Heiwajima zawsze 'wierzył', choć to zbyt dosadne słowo, łapał się na słowa informatora, bez poddawania ich w wątpliwość, właściwie wszystko można było mu powiedzieć, a następnie spodziewać się gradu automatów. Zarówno prawda jak i jej przeciwieństwo z ust Izayi wydobywały się w ten sam sposób, choć ta pierwsza zdecydowanie rzadziej znajdywała drogę do wolności. Dlatego teraz podwójnie zdziwiony zastanawiał się jak ta para złocistobrązowych oczu zachowywała całkowity spokój.
- Coś nie tak, Shizu-chan? - zapytał ze słodkim uśmieszkiem.
- Jak nie możesz spać to po prostu powiedz. - odpowiedział Heiwajima.
- A co Shizu-chan, wyjmiesz czarodziejską różdżkę i przepędzisz wszelkie koszmary i zło tego świata?
Izaya poczuł rosnącą irytację. 'Ciotka dobra rada się znalazła! Co on sobie w ogóle myśli, że kim on jest? Że ktoś go potrzebuje?!' - w momencie, w którym o tym pomyślał poczuł się dziwnie, jakby mimo tego, że jest Panem i Władcą, tego typu obraza nigdy nie powinna opuścić jego ust i właśnie w tej chwili dziękował swojemu opanowaniu, że nie powiedział tego głośno. Najwyraźniej konflikt wewnętrzny odbił się w jakimś stopniu na jego zewnętrznej masce, bo usłyszał cichy głos Heiwajimy, pytający-wszystkowporządkujący głos. I to był gwóźdź do trumny, bo w momencie w którym go usłyszał, w środku poczuł, że płonie. Jak inaczej ukryć przychodzące zrozumienie, że obaj są tak samo światu udręką i nikt ich nie potrzebuje?
- Mógłbyś przestać z tym udawanym zainteresowaniem, Shizu-chan? Bo to nawet śmieszne nie jest. Obaj doskonale wiemy, że najchętniej wykończyłbyś mnie podczas snu i tylko Tobie wiedzieć, czemu jeszcze tego nie zrobiłeś, ale nie zadawaj mi głupich pytań, nie interesuj się moim stanem, ani fizycznym, ani psychicznym – z każdym zdaniem Izaya coraz bardziej tracił opanowanie i podnosił głos – nie trudź się na denne frazesy i przestań udawać, ze zależy Ci na mnie i mo...
Nie dane było mu dokończyć. Słowa zostały skutecznie zablokowane przez silne, rozpalone usta blondyna, które sprawnie badały strukturę i smak chłodnych wargi Izayi, jednocześnie je zwilżając i przekazując przyjemne ciepło. Wiele bardzo długich sekund upłynęło, zanim przyjemność ta dobiegła końca. Jeśli był to tylko sposób na powstrzymanie słowotoku bruneta, to trwało to zdecydowanie za długo, obaj o tym wiedzieli. Heiwajima odsunął się nieznacznie od chłopaka i przyjrzał mu się uważnie. Kąciki jego ust bardzo delikatnie uniosły się w górę, oddając w ten sposób dzikie zadowolenie ich właściciela z oglądanego widoku.
- Nie gadaj tyle, pchło – wyszeptał delikatnie do ucha chłopaka, przesuwając językiem wzdłuż chrząstki – i wracaj do spania.
Znów się odsunął, rzucił mu jeszcze jedno krótkie spojrzenie, odwrócił się i ułożył z powrotem do snu. Świadom szoku malującego się na twarzy bruneta, uśmiechnął się do siebie i zostawiwszy go samemu sobie w osłupieniu, zasnął.

4 komentarze:

  1. Mogłabyś zmienić tekst na większy? Oczy mnie bolą.. Co do rozdziału - podoba mi się całe opowiadanie. Jest sens, jest fabuła, ale jak dla mnie Shizuś trochę za szybko podszedł do pocałunku. No, ale dobra. Trochę krótkie rozdziały no~! A tekst na prawdę dobry c:
    Pozdrawiam!
    Aiko Hori

    OdpowiedzUsuń
  2. Za krótkie, no~! Ale jak zwykle świetne :3 Czekam na dalsze części *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z Kitty Kou. Z-A K-R-Ó-T-K-I-E. zrozumiałaś. czekam na dalszą części i ciesze się że coś pikantniejszego się zbiliża Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Uaaa... Naprawdę fajne! Podoba mi się pomysł, historia też jest ciekawa... Po prostu cud, miód i trampki XD
    Bohaterowie są uroczy :3
    A i cieszę się, że czytasz mojego bloga ^^
    Z niecierpliwością czekam na dalsze części...
    Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń