czwartek, 12 września 2013

Rozdział 3

Nie wiedział jakim cudem znaleźli się w jego mieszkaniu. Działał zupełnie polegając na swoim instynkcie, a wtedy myślał tylko o tym, by jak najszybciej zabrać Izayę z deszczu. Położył bruneta na swoim łóżku, uprzednio pozbawiając go mokrego odzienia. Chłopak mimo nieprzytomności trząsł się na całym ciele. Shizuo założył mu swój podkoszulek, przykrył go dokładnie kołdrą, po czym wyjął swój telefon i zadzwonił do Shinry.

- Serio, wiele się w życiu naoglądałem, ale nigdy bym nie przypuszczał, że nadejdzie dzień, kiedy zamiast się zabijać, będziecie sobie ratować życie - monolog zdziwionego lekarza zaczynał lekko działać Heiwajimie na nerwy.
- Shinra, z łaski swojej zajmij się nim, zamiast skupiać się na duperelach.
- Jasne, no przecież wiem, ale to po prostu interesujące...
- Jeszcze jedno słowo, a przyrzekam, że Cię uduszę – przerwał mu znowu jasnowłosy.
Lekarz odwrócił się znów w stronę pacjenta, tym razem z lekko obrażoną miną.
- Ma 42° stopnie gorączki, zapalenie płuc i wyziębiony organizm – powiedział Kinshitani kładąc zimny okład na czole chorego – będzie musiał kilka dni poleżeć w łóżku i czy Ci się to podoba czy nie, zostanie tutaj, a Ty będziesz pilnował żeby nie uciekł – widząc zbliżający się protest ze strony blondyna, szybko dodał – po pierwsze dlatego, że jest w zbyt złym stanie żeby ryzykować jego życiem przy przenoszeniu, a po drugie dlatego, że nie potrafię sobie wyobrazić nikogo innego, kto będzie potrafił go zatrzymać w mieszkaniu, kiedy się obudzi – 'Albo kto tak go do tego podkusi' -pomyślał z przekąsem.
Zaaplikował dożylnie kilka leków, po czym zaczął przyglądać się dłoni nieprzytomnego chłopaka.
Shizuo, wciąż nieco podirytowany, dopiero teraz zauważył dość głębokie rozcięcie pod lewym kciukiem bruneta, ciągnące się aż na jego nadgarstek. Czuł coś dziwnego, jakby poczucie winy, że do przybycia lekarza nie owinął choć prowizorycznie zranienia. 'Idiotyzm! - upomniał się w myślach – to tylko głupie skaleczenie.' Ale widząc okularnika oczyszczającego ranę, a następnie bandażującego dłoń chłopaka, poczuł lekki skurcz żołądka.
- Wiesz Shizuo – zaczął Shinra – on się nie doprowadził do takiego stanu w przeciągu godziny. Musiał się źle czuć przynajmniej od wczoraj. Nie wiesz co się mogło stać?
- Nie mam pojęcia i wiedzieć nie chcę. - zastanowił się chwilę – Goniłem go wczoraj, rozlało się, więc wróciłem do domu, ale to była chwila. Nie wiem, co on robił tyle czasu, żeby skończyć w taki sposób, chociaż mogę zgadnąć, że rujnował komuś życie i deszcz go w końcu wynagrodził? - zadał sarkastyczne pytanie retoryczne, ale widząc poważną minę doktora przestał się uśmiechać.
- Cieszę się, że Cię to bawi, ale on mógł umrzeć, wiesz? Zresztą te wasze głupie zabawy, tak czy inaczej, wprowadzą was do grobu. Wpadnę jutro zobaczyć jak się czuje, do tego czasu się nie pozabijajcie. Pilnuj go – rzucił na odchodnym i zamknął za sobą drzwi.
Shizuo został sam. Nie spuszczał wzroku z Izayi, wyglądał tak delikatnie i niewinnie, tak nienaturalnie. Brakowało tego uśmiechu, brakowało denerwujących komentarzy, brakowało... Izayi. Brunet poruszył się, ale nie obudził. Mruknął coś pod nosem. Shizuo zbliżył się, zobaczył drżące z zimna ciało chłopaka, sięgnął po koc i okrył go, jednak chwilę później chłopak nadal się trząsł. Blondyn nie wiedział, co robić, miał o niego zadbać, więc zostawienie go samemu sobie nie wchodziło w grę. Jego umysł podpowiedział mu rozwiązanie, jednak ten szybko odrzucił od siebie taką możliwość. Spojrzał jeszcze raz na informatora. Zrzucił z siebie koszulę i zdjął spodnie. Wszystkie jego mięśnie się napięły. Nie wierzył, że to robi. Wsunął się pod kołdrę i zbliżył do chłopaka. Skrzywił się czując jak bardzo zmarznięty był brunet. Ostrożnie przyciągnął go do siebie i delikatnie przytulił. Miał wrażenie, że tuli kostkę lodu. Nie wiedział, czy to zadziała, ale chciał chociaż trochę go ogrzać. Kilka minut później zobaczył jak się uspokaja, jak powoli zanurza się w jego objęciach.
- Shizu-chan... - mruknął nieświadomie Izaya.
Heiwajimę zamurowało. 'Obudził się?' - pomyślał, ale słysząc miarowy oddech przy swojej szyi stwierdził, że to niemożliwe. Jeszcze chwile zastanawiał się, dlaczego Izaya miałby myśleć czy śnić właśnie o nim, ale nie znajdując sensownego wyjaśnienia, objął go nieco mocniej i zasnął.

1 komentarz: